LIST: Od roku jestem pracownikiem jednej z sieci handlowych. Mój sklep zatrudnia ok. 120 pracowników na różnych stanowiskach. Przez pierwsze pół roku było nawet OK. Ale ostatnio jeden z kierowników sprzedaży dziwnie się zachowywał (to znaczy widziałem, że kilka razy w obecności pracowników ganił kierowników działów w sposób bardzo poniżający). Ostatnio słabsze wyniki sprawiają, że zaczyna wszystko wieszać się na pracownikach podrzędnych, jak i na kierownikach. Na przykład, zostając samemu na dziale kierownik przyszedł i spytał się, dlaczego ekspozycja pewnych przedmiotów nie została zmieniona. Powiedziałem, że będzie jutro dokończona, a on na to, że się ciągnie już od czwartku i że jutro przyjdzie i jeśli nie będzie to zrobione, to on nas wszystkich wyp…szy, bo nie ma przepływu informacji na dziale. Poniżej zapakowany leżał karton i pyta się mnie, co to za karton. Niestety, nie wiedziałem. On skwitował to tak: „Co, K…a! Ja się ciebie pytam, a ty nie wiesz? To jak to może tak być!”. Nie wiem, czy to można zakwalifikować do mobbingu i jak z tym walczyć ?
PORADA. Z listu dowiadujemy się, że kierownik narusza godność pracowników, używając wobec nich wulgarnych słów. Zwróćmy jednak uwagę na kontekst opisanej sytuacji. Są nim słabsze wyniki działalności firmy. Kierownik działa w warunkach stresu i przenosi swój stres na podwładnych. Wobec mobbera niekiedy trzeba być wyrozumiałym i nie odpłacać mu złem za zło, nie demonizować go. W tego typu sytuacji rozwiązaniem problemu może być zastosowanie techniki miłości i życzliwości. Opiera się ona na założeniu, że źródłem wszelkiej toksyczności jest niska samoocena, poczucie niepewności, brak szacunku wobec samego siebie, poczucie zagrożenia lub wręcz lęk przed innymi ludźmi, a w szczególności przed podwładnymi. W takim przypadku jedynym sposobem spowodowania zmiany złych zachowań ludzi według L. Glass jest obdarzenie ich zrozumieniem, miłością i życzliwością (L. Glass, Toksyczni ludzie. 10 sposobów postępowania z ludźmi, którzy uprzykrzają ci życie, Poznań 1997).
Poza racjonalnymi argumentami naukowców ta technika ma mocne uzasadnienie religijne i etyczne. Nie odpowiadaj złem za zło, agresją na agresję, gwałtem na gwałt; zło dobrem zwyciężaj; gdy ktoś rzuci w ciebie kamieniem, ty rzuć w niego chlebem; gdy ktoś uderzy cię w jeden policzek, ty nadstaw mu drugi (oczywiście, swój policzek, a nie cudzy) – to są podstawowe kanony nauki chrześcijańskiej.
Zastosowanie tej techniki przeciwstawiania się mobbingowi wymaga wielkiego wysiłku ze strony ofiary, wręcz heroizmu, aby „kochać” swego prześladowcę. „Jeśli posługujesz się tą techniką – pisze L. Glass – musisz bezwzględnie pamiętać, że niezależnie od tego, jak niemiły, ordynarny i odpychający jest dla ciebie dany człowiek, nie wolno ci nigdy stracić panowania nad sobą. Musisz zachować spokój, przemawiać łagodnym, przyjaznym i życzliwym tonem i uśmiechać się. Jak tego dokonać wobec tak negatywnej postawy? Po prostu, miej stale na uwadze cierpienie, jakie musi odczuwać taki człowiek, poczucie pustki oraz pogardę dla samego siebie, która leży u podłoża jego zachowań. Zdumiewające są zmiany w zachowaniu, jakie możesz zaobserwować, gdy okażesz toksycznej osobie miłość i życzliwość. Jej głos łagodnieje, gesty tracą gwałtowność, zdarzą się, że odpowiada ci uśmiechem lub miłym słowem” (Glass 1997, s. 143). Trzeba dodać, że ta technika nie ma nic wspólnego z przekupywaniem przeciwnika, niegodnym wkupywaniem się w jego łaski, podlizywaniem się mu, trzymaniem jego strony, akceptowaniem lub godzeniem się na jego postępowanie. Takie zachowania byłyby małostkowe, tanie, nie wymagające dużego wysiłku, wymagałyby zaś upokorzenia, utraty twarzy. Technika miłości i życzliwości wymaga zaś zachowania własnej godności, wspaniałomyślności i głębokiego szacunku do własnej i cudzej osoby, zachowania, a nie utraty własnej godności (wszak wspaniałomyślność jest gestem pańskim, a nie plebejskim).
Łagodne i uprzejmie zareagowanie na ordynarną odzywkę szefa powinno go zmitygować. Jeśli nie zaraz, to w dalszej perspektywie. Gdyby tak się nie stało, to znaczy, że technika miłości i życzliwości nie jest skuteczna w danym przypadku, ponieważ zamiast słabości szefa mamy do czynienia z terrorem psychicznym. Jeśli mobber z premedytacją stosuje wyrafinowane lub brutalne techniki wykorzystywania pracownika, chce go izolować, upokorzyć, zawłaszczyć i wykorzystać, to technika miłości i życzliwości byłaby tylko ułatwieniem mu zadania, po prostu zwykłym frajerstwem ze strony ofiary mobbingu. Wówczas trzeba zastosować inne techniki obrony przed mobingiem.
Poradził: Tadeusz Stalewski