LIST. Jestem pracownicą bardzo małej firmy z większościowym udziałem kapitału zagranicznego, która zatrudnia zaledwie kilka osób (dokładnie 4), pomimo iż obsługuje całkiem pokaźną liczbę kontrahentów. Pracuję na stanowisku sekretarki/asystentki szefa. Moja firma wyzyskuje mnie w zupełnie inny sposób. Nazwałabym to mobbingiem finansowym. Jestem zatrudniona na 1/4 etatu z wynagrodzeniem 450,-zł miesięcznie. Na początku moje obowiązki były typowe dla pracy sekretarki, archiwizacja i prowadzenie korespondencji, odbieranie telefonów itp. Niestety mój szef bardzo szybko zorientował się, że jestem inteligentna i zdolna, więc zaczął mi dokładać coraz więcej pracy. Obecnie w dalszym ciągu, pracując w firmie na 1/4 etatu na tym samym stanowisku i za te same pieniądze, muszę zajmować się dodatkowo: archiwizacją komputerową wszelkiego rodzaju dokumentów, które spływają do firmy, kasą jednego ze wspólników, fakturowaniem, wszystkimi tłumaczeniami z języka angielskiego i, pomimo iż nie mam uprawnień, księgowością. Mój szef pokłócił się z księgową, która do nas przychodziła, a żadna inna nie chciała pracować za oferowane przez niego pieniądze, więc zwalił to na mnie. Moje protesty doprowadziły go do wściekłości. Usłyszałam, że ja jestem tu tylko sekretarką, a on jest szefem i mam z nim nie dyskutować. Od tej pory składa na moje barki coraz więcej obowiązków, przede wszystkich tych związanych z rozliczeniami z Urzędem Skarbowym. Moje próby protestowania doprowadzają tylko do kolejnych wybuchów, ewentualne sugestie dotyczące zmiany wymiaru czasu pracy, a co za tym idzie i wynagrodzenia są kwitowane zniecierpliwieniem oraz stwierdzeniem, że firma nie ma na to pieniędzy, po czym firma kupuje dwa markowe laptopy za ponad 10 000,00 zł. Obecnie w mojej firmie jest więcej komputerów niż pracowników. Mój szef w tej chwili traktuje mnie jak swoją własność, nawet nie pyta mnie, czy mogłabym coś zrobić, tylko zwyczajnie wrzuca to do mojego biurka i jego zdaniem sprawa jest załatwiona. Na moim biurku potrafi zostawiać zużyte waciki do czyszczenia uszu, wykałaczki czy chusteczki. Pewnie wszystkich dziwi, dlaczego jeszcze pracuję w tej firmie?! Nie mam innego wyjścia. Nie mogę znaleźć innej pracy, a z czegoś muszę żyć. Gdyby ktoś dał mi szansę, nie zostałabym w tej firmie ani dnia dłużej niż to jest konieczne. Niestety nadzieję na poprawę swojej sytuacji straciłam już dawno. Nie muszę chyba dodawać, że tak jak w opisanych tu historiach, ja również leczę nerwicę, depresję, ale, niestety, to nic nie pomaga i szczerze mówiąc coraz częściej zaczynam myśleć, najzwyczajniej w świecie, o samobójstwie. W końcu to też jest jakieś wyjście z sytuacji.
PORADA: Mamy tu do czynienia z typowym w Polsce przypadkiem pracy niewolniczej. Za niewielkie pieniądze pracodawca zwiększa w sposób dowolny ilość zadań, nie licząc się z zakresem obowiązków pracownicy, jej kompetencjami, czasem pracy, możliwościami wykonania pracy itp. Upokarza ją, zostawiając swoje brudy na jej biurku, zawłaszcza ją psychicznie, zupełnie nie liczy się z jej zdaniem, wiedząc, że nie odejdzie z pracy, ponieważ musi pracować na swoje utrzymanie. Sytuacja tego pracodawcy jest korzystniejsza niż sytuacja pana niewolników, ponieważ ten ostatni musiał przynajmniej zapewniać utrzymanie niewolników, a w tym przypadku o swoje utrzymanie musi zatroszczyć się sama pracownica (przecież za 450 zł brutto miesięcznie nie można się utrzymać). Wprawdzie nie stosuje kary cielesnej, ale za to o wiele dotkliwiej niszczy jej zdrowie psychiczne, doprowadzając ją na skraj samobójstwa. Co ta pracownica może zrobić? Na pewno nie powinna godzić się na takie warunki, niszczyć sobie zdrowia, ani tym bardziej zabijać się. Sekretarka/asystentka ma pracę indywidualną, nie może więc oprzeć się na zespole. Możliwości zastosowania biernego oporu ma niewielkie, chociaż w pewnym stopniu jest to możliwe. Pracownica powinna zażądać ustalenia i przestrzegania zakresu obowiązków i czasu pracy. W przypadku niewywiązania się pracodawcy z tego obowiązku – zwrócić się do Państwowej Inspekcji Pracy. Ryzykuje zwolnieniem z pracy, ale bezrobocie jest jednak lepszym rozwiązaniem niż praca niewolnicza.
Poradził: Tadeusz Stalewski